Mercedes CLS – tak powinna wyglądać każda sportowa limuzyna
Do 2004 roku, przepis na sportową limuzynę był banalnie prosty – do odmiany “cywilnej” dodać mocny silnik, agresywniej zestrojone zawieszenie i sportowo stylizowane zderzaki. Voila, mamy dynamicznego sedana. Zasady gry zmieniły się, gdy na rynek wkroczył Mercedes CLS. Płynne, dynamiczne linie, które bardzo skutecznie maskowały spore gabaryty auta, były na tyle udane, że model C219 zapoczątkował nowy segment, hucznie ochrzczony jako 4-door coupe. Abstrahując od wątpliwego sensu nazewnictwa (bo CLS równie dobrze mógłby zostać nazwany kabrioletem ze stałym, nieskładanym dachem), trzeba jasno powiedzieć – ten samochód nawet po 14 latach prezentuje się fenomenalnie.
Mercedes CLS – płynność formy
CLS bazuje na znacznie bardziej pospolitej klasie E, generacji W211. Z zewnątrz, nic na to jednak nie wskazuje. Linię boczną tworzy jedna, płynnie poprowadzona kreska, dopełniona biegnącym wzdłuż nadwozia, łukowatym przetłoczeniem. Z przodu, wrażenie dynamiki potęgują wygięte i naciągnięte na błotniki reflektory, które optycznie zwężają auto. Najbardziej charakterystyczny jest jednak niezwykle dynamicznie zaprojektowany tył.
W rezultacie, Mercedes CLS bardzo skutecznie udaje mniejszego, niż jest w rzeczywistości. Auto mierzy sobie 4913 mm długości i 1872 mm szerokości. Jest zatem dłuższy i szerszy od klasy E, odpowiednio o 57 mm i 50 mm. Dynamicznie poprowadzona sylwetka wymusiła jednak pewne kompromisy.
O ile z przodu miejsca jest pod dostatkiem, to dwaj pasażerowie tylnego rzędu nie poczują się już tak komfortowo, jak w aucie bazowym. Olbrzymim minusem jest też widoczność, mocno ograniczona do przodu, a do tyłu… Czy to samo trapi najnowsze GLC w najbogatszej wersji?
Mercedes CLS – dynamika przede wszystkim
Pod długą, zgrabnie zaprojektowaną maską CLS-a, zagościły wyłącznie mocne silniki, 6- i 8-cylindrowe. Listę benzyniaków otwiera 3-litrowe V6, o mocy 231 KM. Już w tym wariancie, samochód osiąga setkę w czasie 7,7 sekundy, a dalej jest już tylko lepiej. Na szczycie oferty stanęły odmiany sygnowane przez AMG (55 i 63). W tym przypadku, mówimy o potworach, które bez problemu staną w szranki z prawdziwymi sportowcami.
W modelu C219, producent zrezygnował z napędu 4Matic. Cała moc trafiała na koła osi tylnej, za pośrednictwem 5- lub 7-biegowego automatu. Zawieszenie zapewniało dobrą dynamikę prowadzenia, choć należy pamiętać, że tak duży samochód nie mógł zapewnić zwinności charakterystycznej dla małego GTI. Dobrym wyborem była opcjonalna pneumatyka (Airmatic Dual Control). W jeździe codziennej, tak uzbrojony CLS mógł być ultra komfortowym krążownikiem, a gdy zachodziła potrzeba wykorzystania potencjału silnika, za jednym dotknięciem przycisku można było zmienić go w sztywną maszynę sportową.
Produkcja generacji C219 zakończyła się w 2010 roku.
Lubisz klasyczne Mercedesy? Zatem z pewnością spodoba ci się wspaniały SEC! i 500E