Marek Kotański wypadek – wspomnienie nagłej śmierci znanego psychologa i społecznika. Do tragicznego zdarzenia doszło 19 sierpnia 2002. Co było bezpośrednią przyczyną?
Marek Kotański wypadek – wspomnienie – powrót z pracy
18 sierpnia 2002 roku późnym wieczorem Marek Kotański wracał ze spotkania ze swoimi podopiecznymi. W pewnym momencie na jego drodze pojawił się pieszy z rowerem, który niemal wskoczył pod koła jego jeepea Grand Cherokee. Mężczyzna, chcąc go ominąć wykonał gwałtowny manewr. Niestety nie zdołał zapanować nad kierownicą i wpadł prosto do znajdującego się naprzeciw rowu. Mężczyzna niemal natychmiast został przewieziony do szpitala, gdzie podjęto próby ratowania jego życia. Niestety nie udało się go uratować. Zmarł jeszcze tej samej nocy. Uroczysty pogrzeb na warszawskich Powązkach odbył się 28 sierpnia. Działacza żegnała rodzina, przyjaciele, przedstawiciele instytucji i organizacji państwowych, wojsko, a także policja. Śmierć Marka Kotańskiego była ogromnym szokiem dla jego podopiecznych.
Marek Kotański wypadek – wspomnienie – kto zawinił?
Niedługo po wypadku rozpoczęto śledztwo, na podstawie którego próbowano ustalić bezpośrednią przyczynę wypadku. Według świadków i opinii biegłych wypadek spowodowało nagłe wejście pijanego pieszego. Policjanci przesłuchiwali obecnego na miejscu zdarzenia Leszka B. początkowo w charakterze świadka. Po wnikliwym zbadaniu sprawy okazało się jednak, że w momencie zdarzenia miał we krwi 1,8 promila alkoholu. Jezdnia nie była przystosowania dla pieszych. W związku z tym mężczyzna powinien udzielić pierwszeństwa kierowcy. Leszkowi B. zostały postawione zarzuty naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Swoją nieodpowiedzialnością ewidentnie przyczynił się do tragedii. Mężczyzna został skazany na karę 2 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności. Ponadto otrzymał zakaz prowadzenia pojazdów przez pięć lat.
Marek Kotański – dla drugiego człowieka
Marek Kotański urodził się i dorastał w trudnych czasach okupacji. Od dziecka rodzice wpajali mu zrozumienie i empatie dla drugiego człowieka. Znany był z tego, że ogromnie wchodził w świat swoich podopiecznych. Pewnego dnia zwolniono go z jednego z oddziałów psychiatrycznych na którym pracował. Jego współpracownicy obawiali się bowiem, że zbyt mocna zażyłość z pacjentami wkrótce odbije się na jego zdrowiu psychicznym. Gdzie tylko mógł budował domy i ośrodki, dzięki którym osoby zmagające się z uzależnieniami mogli wrócić do normalnego życia. Wychodzenie z nałogu nie polegało wyłącznie na tradycyjnej psychoterapii. U jego podopiecznych obowiązywała całkowita abstynencja, a terapią była praca. Działacz pomagał także bezdomnym, samotnym matkom czy więźniom. Przygarniał także zarażonych wirusem HIV. Marek Kotański wypadek – wspomnienie tego człowieka to przede wszystkim społeczne przedsięwzięcia, których był inicjatorem. Przez całe życie uważał, że każdy człowiek zasługuje na drugą szansę. Bliscy zapamiętali go jako człowieka w pełni oddanego swojej pracy.
Foto: Archiwum
Zobacz także: Wypadek Waldemara Goszcza