10 rocznica śmierci Mieczysława Cieślara
Ks. Bp. Mieczysław Jerzy Cieślar był polskim duchownym luterańskim i biskupem Diecezji Warszawskiej Kościowa Ewangelicko-Augsburskiego w RP. 19 kwietnia minęła 10 rocznica śmierci Mieczysława Cieślara. Postanowiliśmy wrócić do wydarzeń z kwietnia 2010 roku, na nowo przyjrzeć się zebranym faktom oraz przybliżyć sylwetkę biskupa.
Rocznica śmierci Mieczysława Cieślara – szczegóły wypadku
Zdarzenie,w którym biskup Cieślar poniósł śmierć miało miejsce w nocy, z 18 na 19 kwietnia 2010 roku. Na trasie Łódź – Poznań, między Rogowem a Brzezinami, na prostym odcinku drogi zderzyły się dwa samochody: jadący od strony Warszawy Renault Megane, w którym jechał Mieczysław Cieślar oraz Renault Laguna, prowadzony przed 28-latka. Tego wieczora Mieczysław Cieślar wracał z Warszawy z parafii Wniebowstąpienia Pańskiego, gdzie uczestniczył w uroczystościach żałobnych upamiętniających ofiary katastrofy pod Smoleńskiem, która wydarzyła się kilka dni wcześniej.Ksiądz biskup zastępował wówczas na stanowisku proboszcza owej parafii księdza Adama Pilcha, który zginął w katastrofie lotniczej. Po wypełnieniu wszystkich obowiązków, dość późnym wieczorem Cieślar wyjechał z Warszawy w stronę Łodzi.
Nie wiadomo dokładnie, dlaczego auta się zderzyly i co było przyczyną zdarzenia, ponieważ w momencie wypadku na drodze był niemal zerowy ruch. Dodatkowo, do zderzenia samochodów doszło na prostym odcinku, w dużej odległości od skrzyżowań, więc nie było żadnych dodatkowych okoliczności, które mogłyby tłumaczyć feralne zdarzenie.Duchowny zmarł na miejscu i lekarze nie mieli najmniejszych szans, aby móc go uratować. Kierowca Renault Laguna trafił natomiast do spzilata.
Rocznika śmierci Mieczysława Cieślara – kto był sprawcą tragedii?
Kilkanaście godzin po tragicznym wypadku, w mediach pojawiła się informacja, że 28-latek, który współuczestniczył w wypadku był pijany i w momencie zderzenia z autem Cieślara miał 1,4 promila alkoholu we krwi. Mężczyzna jeszcze tego samego dnia, będąc w szpitalu został przesłuchany. Postawiono mu zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości, co grozi karą pozbawienia wolności nawet na 2 lata. Następnego dnia prokurator zmienił natomiast kwalifikację czynu na „spowodowanie w stanie nietrzeźwym wypadku ze skutkiem śmiertelnym”. Zgodnie z polskim prawem grozi za to kara nawet do 12 lat pozbawienia wolności.
Sąd nie zastosował względem oskarżonego tymczasowego aresztu, ze względu na obrażenia jakie obniósł. Mężczyzna został wypuszczony na wolność za poręczeniem majątkowym w wysokości 30 tysięcy złotych. Zaskakujące było, że mężczyzna został wypuszczony z aresztu, ponieważ w takich sytuacjach oskarżeni najczęściej czekają w areszcie na proces. Sprawa została skomentowana przez Rzecznika Prokuratury Okręgowej w Łodzi w następujący sposób:
“Prokuratura Rejonowa w Brzezinach, która prowadzi sprawę, wystąpiła do sądu z wnioskiem o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania. Sąd się jednak nie przychylił do tego wniosku. Złożyliśmy zażalenie na tę decyzję, ale sąd wyższej instancji uznał je za niezasadne”.