Łukasz, samochody to bardziej pasja czy pomysł na biznes?
Pomysł na kupno samochodu zrodził się już za dzieciaka, kiedy mój ojczym kupił sobie Mercedesa W108 do kompletnej renowacji. Już wtedy wiedziałem, że zabytkowe auta staną się moją pasją. Miałem wtedy 13 lat.
Łatwo było znaleźć egzemplarz, którym obecnie jeździsz?
Poszukiwania auta trochę trwały. Z tego względu, że jak coś jest godnego uwagi i warto się tym bliżej zainteresować to zaraz znika więc cały czas trzeba być czujnym jeśli się czegoś konkretnego szuka. Mi się na szczęście udało. Następnie przyszedł czas na poprawki, jak to w klasykach zawsze jest coś do poprawy. Na szczęście odbyło się bez większych napraw, auto w bardzo dużej mierze zostało zachowane tak jak już je kupiłem. Nawet cała tapicerka jest oryginalna nigdy nie robiona, posiada również białą kierownicę, która bardzo mnie cieszy.
Dużo czasu poświęcasz na prace przy samochodzie i wystawy?
Akurat przy modelu W114 nie liczyłem niczego, po prostu robiłem. Ani budżetu, ani poświęconego czasu nie sumowałem. Po prostu jak coś trzeba w nim robić to robię. Jak coś idzie nie tak to zaciskam zęby i robię dalej. Natomiast przy zakupie Maluszka założyłem magiczny zeszycik w którym wszystko skrupulatnie notuje. Cały czas planuję jakieś wystawy czy zloty. Sezon się niedawno zaczął. Jak tylko pozwala mi na to czas jeżdżę na wszystkie zloty, spoty, wystawy, gdzie się tylko da. Ostatni jaki był to Oldtaimer Warsaw w Nadarzynie. Fajne jest to, że każda wyprawa, zlot niesie za sobą ciekawe przygody i doświadczenia. Poznaje dużo pozytywnych ludzi pasjonatów, kolekcjonerów, ogólnie nie wyobrażam sobie życia bez klasyków.