Dużo mówiło się o bezawaryjności Capri. Jak to wygląda z Twojej perspektywy?
Zanim zdecydowałem się na zakup, wczytywałem się w forum Capri.pl. Miałem dzięki temu niezły przegląd sytuacji z częściami, występujących problemów z różnymi modelami, oraz opinii o polecanych w klubie mechanikach. Nie jestem pewien, czy powierzyłbym moje ukochane auto pierwszemu lepszemu serwisowi. Wszyscy mechanicy których rozważałem sami mają lub mieli starego Forda. Miałem dwie, dość spektakularne sytuacje awaryjne przez tych 8 lat. Raz rozszczelniła się chłodnica, na wąskiej, jednokierunkowej uliczce w centrum miasta. Cudem znalazłem miejsce gdzie mogłem przycupnąć moje Capri. Innym razem, przez własną głupotę, wykręciłem bączka na jakiejś kałuży i po przeleceniu przez krawężnik wylądowałem na trawniku niszcząc sobie felgę. To była absolutnie moja wina i do tej pory jest mi wstyd, że do tego dopuściłem. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Przy drobnych eksploatacyjnych naprawach części są dostępne, ale mam kilka elementów, drobiazgów, których szukam od jakiegoś czasu i na razie bez rezultatów.
Jak ludzie reagują na ulicy na auto?
Jak to określił jeden kolega którego podwoziłem po pracy – „to nie jest samochód w którym można sobie spokojnie podłubać w nosie”. Niemal każdy kierowca na niego rzuci okiem. Także przechodnie się za nim oglądają. Gdy stoję na światłach, albo toczę się w większym ruchu drogowym słyszę czasem rozmowy jakie powoduje pojawienie się mojego auta. Ludzie po trzydziestce często dobrze identyfikują model. Młodsi często mylą go z Mustangiem – nie wiem dlaczego. Niezależnie od wieku i płci są to pozytywne komentarze. Przez otwarte szyby czasem zadają pytania o rocznik, silnik. Czasem wyrażają podziw dla samochodu. Zdarzają się też pytania o to czy chciałbym sprzedać swoje Capri. W środku jest całkiem głośno więc czasami nawet nie zauważam, że ktoś zadał mi pytanie.
Dalsze plany na auto?
Gdy go kupiłem nie wymagał właściwie żadnych napraw. Owszem, miał sporo korozji, ale mechanicznie był gotowy do jazdy. Chyba po dwóch-trzech latach od zakupu zacząłem rozważać generalny remont – który ma doprowadzić moje Capri do stanu niemal fabrycznego. Mój mechanik powiedział mi wtedy coś co chyba warto, aby każdy świeżo upieczony posiadacz starszego wozu sobie sam rozważył. Polecił mi, żebym zanim zdecyduję się na remont, pojeździł sobie swoim samochodem, także w dłuższe trasy. Nie przez miesiąc, ani nawet jeden sezon, tylko kilka sezonów. Chodziło o to, żebym poznał wszystkie minusy posiadania takiego samochodu. Pogoda, korki, przechowywanie auta poza sezonem, wydatki na naprawy, eksploatację. Miałem też zastanowić się czy to na pewno ten model. Marzenie marzeniem, ale mogło przecież nie wytrzymać zderzenia z rzeczywistością.